Strona:Materyały i prace Komisyi Językowej T.1.djvu/108

Ta strona została przepisana.

żliwym na zachowywanie ogólnej podstawy artykulacyjnej, na rytmikę zdaniową i t. d.; natomiast drobne, partyjne artykulacyjne różnice poszczególnych głosek nie dochodzą łatwo do świadomości. Doskonałe wzajemne rozumienie się wywołuje u słuchającego natychmiastowo i automatycznie odnośne szeregi fonetyczne i wyobrażeniowe, a skutkiem tego jest, że nie słyszymy się wzajemnie dokładnie, to jest nie uświadamiamy sobie wcale drobnych różnic, zwłaszcza w zakresie artykulacyi poszczególnych głosek.
Jednolitość fonetyczna języka polskiego, mówionego przez klasy wykształcone, przynajmniej na rdzennie polskiem terytoryum, jest rzeczywiście bardzo znaczna, a wskutek poruszonego wyżej momentu wydaje się często ludziom, pochodzącym z wcale różnych stron, że mówią wprost jednakowo. Dopiero skupienie uwagi i dokładna analiza wykazują różnice, nieraz nawet dosyć znaczne. Ja naprzykład percypuję spółgłoskowe ł, o ile nie zwracam uwagi na wymowę, stale jako swoje samogłoskowe ł, podczas gdy wyraźne , jakie się słyszy z ust wieli Wielkopolan, już zbyt odbiega od obrazu fonetycznego mego ł, ażeby go mogło automatycznie i natychmiastowo wywołać, wskutek czego „wpada mi w ucho“, — mimo, że gienetycznie to ł (=ṷ) jest bliższe mego, niż tamto. Ale są także takie różnice w artykulacyi, dla których świadomego uchwycenia nie wystarcza ogólnikowe zwracanie uwagi na wymawianie danego osobnika, tak jak znowu odwrotnie bywają różnice, przerywające gwałtownie automatyczne wywoływanie odnośnych szeregów psychiczno-fonetycznych, czyli jak się wyrażamy pospolicie — „rażące“ nasze ucho.
Z różnych powodów postanowiłem w tym „szkicu“ mówić tylko o wymowie klas wykształconych zachodniej Galicyi, opierając się przytem przedewszystkiem na swojem własnem wymawianiu. Otóż myślę, że może nieraz profesor B. de C. sprawdzając moje określenia na swej własnej wymowie, albo też krytykując je wedle swego sposobu pojmowania, ustalonego oddawna, ale ostatecznie pochodzącego z tego samego źródła, zapomniał o tem, że określam właściwie tylko swoją wymowę, i że według wszelkiego prawdopodobieństwa wymowa jego i moja są tylko w tym