Strona:Maurycy Jókai - Atlantyda.djvu/118

Ta strona została przepisana.

mówiłem do niej po alzacku, nie zrozumiała ani słowa. Pytałem się jej o matkę, nie widziała jej wcale. Oto jaki na aztekach dała nam historja przykład tego, czego spodziewać się może naród mały od narodów sąsiednich, czego może spodziewać się od bogini losu. W walce z większemi narodami zginąć musi, a gdyby burzyć się zechciał przeciw Hiszpanom, rząd musi bronić sam siebie.
— Wolny Hiszpan tak nie mówi.
— Anno! twój pierwszy mąż zginął w bitwie na drugi dzień po weselu; jeżeli chcesz, drugi zginie przed weselem.
— Nie chcę! Zgroza spadnie na mnie za moją grzeszną namiętność. Kocham cię więcej, niż ojczyznę, więcej, niż wolność. Żadna Hiszpanka nie mówiła tego mężczyźnie, ty jesteś pierwszym, co to słyszysz. Nie chcę, żebyś się poświęcił; gdybyś zechciał to zrobić, możebym cię wstrzymała, czego żadna Hiszpanka z mężem nie czyniła. Proszę cię tylko daruj życie człowiekowi, którego namiętność była silniejsza, niż twoja. W wigilję naszego wesela, błagam cię o życie człowieka.
— A karność żołnierska?
— Ukarz go inaczej.
— Dwa tylko są wypadki. Człowiek ten podburzał naród, prawo skazuje go na śmierć. Muszę więc albo wyrok spełnić, albo iść zaraz z buntownikiem na Kolumbję. A wiem, co rzekną prorocy ludu; że nigdy już nie powrócę. Sędzia albo karze, albo łączy się ze zbrodniarzem. W jednej ręce mam miecz ka-