Wielki filozof klasycznej Grecji, Platon, wspomina w swoich pismach o osobnej części świata, której historycy i geografowie szukali gdzieś na morzu między wyspą Świętej Heleny a brzegami Afryki.
Poeci i filozofowie nazywali ją w starożytności Atlantydą, Oceanją, Szczęśliwemi wyspami, ziemią Hiperborejską.
Jeszcze wówczas ziemia była bóstwem i budowano dla niej ołtarze; jeszcze wówczas nie doszli ludzie do tej wiedzy, że ziemia jest tylko drobnym atomem wobec wielkiej kuli słońca, które ją w przestrzeniach niebieskich w równowadze utrzymuje i naprzód popycha. Nie wiedzieli, że ziemię można wymierzyć, granice jej oznaczyć, odgadnąć skąd powstała, gdzie stoi, dokąd biegnie. Jeszcze wówczas ziemia była bóstwem: tak była nieskończona, tak bezgraniczna, tak niezmierna, jak ono, a słońce i gwiazdy były jej sługami.
Nad ziemią było niebo, pod ziemią był Styks, — a na ziemi samej ludzie, przerażeni ogromem obydwu. Nikt nie wiedział, jakim sposobem z tych błę-