wiedliwych, tedy pożałuję miasta“. Słuchaj, starcze, co Bóg powiada, to nigdy się nie zmieni, bo słowo Jego trwalszem jest, niźli światła niebieskie. Dlatego mówię ci: wybierz z pośród swego ludu czterech mężów, sprawiedliwych w postępkach, czystych w mowie i którzy nigdy bliźniego nie skrzywdzili, cudzej żony nie pożądali, ani słowem, ani czynem Boga nie zaprzeczali. Ja pójdę z nimi do miasta Trytona i będzie nas tam pięciu. Pięciu prawych ludzi dość będzie, by świat uratować.
Starzec ucałował w twarz Bar Noemiego i z westchnieniem doń powiedział:
— Zaprawdę, jesteś prorokiem Bożym i umiesz czytać znaki przyszłości, Pan bowiem złożył w twem sercu myśl swoją. Mam czterech synów, którzy pójdą z tobą. Dusze ich czyste są, jak kryształ, a serce ich nie zna strachu. Pięciu ludzi niech naród ocali.
Potem wywołał synów swoich starzec. Ci, wraz z Bar Noemim, umyli się wodą, spadłą z niebios, klękli przed starcem, on zaś ich błogosławił.
A gdy ruszali w drogę, Byssenja, uścisnąwszy męża, pytała:
— Dokąd idziesz?
Bar Noemi nigdy nie kłamał, lecz żony swej nie chciał smucić i odrzekł:
— Do raju.
I prawdę rzekł, gdyż miasto Trytona było rajem rozkoszy.
A gdy szli dalej, Byssenja znów ucałowała męża i zapytała:
Strona:Maurycy Jókai - Atlantyda.djvu/75
Ta strona została skorygowana.