Strona:Maurycy Jókai - Atlantyda.djvu/82

Ta strona została przepisana.

Na błaganie Bar Noemiego przeminęła trzecia klęska; na nowo ciepłe stonce wyjrzało, śnieg i lód stopniał i zmienił się w wodę, ziemia na nowo zazieleniała.
Trzecia klęska nie poprawiła grzeszników. Śmieli się z pięciu obcych ludzi i jeszcze wzywali Bar Noemiego, aby im więcej dziwów zrobił, gdyż życie tak nudne, tak jednostajne.
Biada ziemi, gdzie już dzieci mówią o nudach życia.
Bar Noemi jeszcze raz przemówił do nich:
— Mieszkańcy miasta Trytona i wy wszyscy, co w Oceanji mieszkacie, słuchajcie, co powiem i opowiedzcie to jedni drugim. Oto Pan ogłasza wam przez moje usta klęski okropne, abyście się upamiętali i poprawili. W pierwszych siedmiu dniach zamrą wody, w drugich — ziemia, w trzecich — powietrze, aby wszędzie, gdzie życie jest, była śmierć; aby wszystko, co teraz jest u piersi matczynej, w grobie leżało. Po trzech tygodniach staniecie przed Bogiem, który dla dobrych jest dobry, ale dla złych — nieubłagany.
Rozweselony lud wyśmiał te słowa i wykrzyknął szyderczo:
— Rób, co chcesz!
Ciężkie przekleństwo dotknęło naprzód wodę. Jakiś mały, zielony robak pokrył powierzchnię wód niezliczoną gromadą, zatruwając ten miły napój wstrętnym odorem, a każde zwierzę, które tej wody się napiło, w cierpieniach padało wpółumarłe. Ryby, w zatrutej wodzie, uśnięte, nawierzch wypływały, a prąd je wyrzucał na brzeg, pokryty szlamem. Wkrótce po-