Strona:Maurycy Jókai - Czarna krew Tom.1.djvu/116

Ta strona została przepisana.

mieszkała. Kie dotrzymała groźby usunięcia się w zacisze wiejskie z chwilą, gdy syn wprowadzi pod jej dach synową, której sobie nie życzyła. O! Ważnym musiał być powód, który ją zmusił do pozostania w tym domu po ślubie Szymona. Ale żyła w zupełnem odosobnieniu; nie przyjmowała nikogo, nigdzie sama nie wychodziła, nawet w oknie nikt jej nie widywał nigdy…
Tymczasem jego ekscellencyi, ci, przed którymi nawet on z pokorą czoło uchylał, dali do zrozumienia, iż pożądanam byłoby, aby, nie zadowalając się uznaniem, jakie posiada w sterach rządowych, postarał się wzbudzić także odpowiednie swojemu stanowisku poważanie w kołach towarzyskich. Niechaj wydaje bale, rauty, niech sprasza, częstuje, ugaszcza… Wszakże jej ekscelencya, jako ci devant artystka, doskonale znać musi wszelkie arkana sztuki urządzania koncertów wesołości, dowcipu, flirtu…
Młodzi baronostwo Lenke porozsyłali zatem zaproszenia do wszystkich wybitniejszych osób w mieście. Miała to być pierwsza próba.
Kto się też stawi na to wezwanie?
Przewidywać naprzód nic nie było można, ponieważ Węgrzy w liczbie innych cnót typowych i tę posiadają, że nie zwykli dawać odpowiedzi na zaproszenia. Zresztą — w tym wypadku — było to może ze strony zaproszonych czemś więcej, niż stosowaniem się do zwyczaju.
Aranka przez całe popołudnie była dziwnie znerwowana. Pokojówki i fryzyerka niejedno znieść od niej musiały. Zostawszy baronową Lenke, zarzuciła swój dawny ekscentryczny ubiór, w jakim chodziła za czasów artystycznej karyery, a stosując się do ogólnie przyjętej mody, zaczęła hołdować sznurówce i krynolinie; i krótkim, czarnym lokom archanielskim, tak zalotnie okalającym niegdyś jej