Strona:Maurycy Jókai - Czarna krew Tom.2.djvu/13

Ta strona została przepisana.

dostawienie takiego, który miał być skazany na roczne, lub mniej niż jeden rok trwające więzienie — dostawał żandarm dwa reńskie, za każdy rok więcej — dodawano mu po trzy guldeny. Jeżeli się któremu trafiło, że przyprowadził takiego przestępcę, którego wina na śmierć zasługiwała, wówczas dostawał żandarm aż sześćdziesiąt reńskich.
Można sobie wyobrazić, jak świetne rezultaty wywołał taki system. Przez pierwsze zaraz trzy miesiące po wprowadzeniu go w życie instytucya policyi miejscowej dokonała trzystu czterdziestu czterech tysięcy dziewięciuset dziewięćdziesięciu aresztowań na terytoryum państwa węgierskiego. Rzecz prosta, że w tej liczbie znalazło się dużo plew, która odpadła; ale jednak i plennego ziarna pozostała ilość okazała.
Biedny Szymon popadł w taką melancholię, że chętnie byłby kazał wyłapać całe to piękne towarzystwo, które się teraz tak ochoczo zabawiało w pałacu Bárdy’ch i podał wszystkich za kandydatów do nagrody po „sześćdziesiąt reńskich” od sztuki dla dostawcy.
Gdy o Lebegucie pomyślał, to zdawało mu się, że jego najgorzej ze wszystkich nienawidzi, gdy pomyślał o muzykancie, na niego znów najgorszym gniewem kipiał. Już to wogóle znanym był, jako zaciekły prześladowca cyganów. Wszyscy policyanci, strzegący porządku publicznego, mieli wydany sobie rozkaz, ażeby gdziekolwiek przypadek do rąk im napędzi cygana, czy to piechotą na drodze, czy na wozie, czy też choćby nawet i pod namiotem, żeby go okuwali w żelaza, wtrącali do ciupy, porządnie przez jakiś czas wygłodzili, a w końcu, puszczając na wolność, jeszcze wsypali mu pewną ilość plag doraźnych, aby niezbyt prędko o przygodzie zapo-