każdy szczegół w tym kierunku, ale spostrzeżeń swoich nie udzielaj nikomu.
Przebiegły skrobipiórek, pokazuje się, dobrze znał słabostki barona Szymona. Przeniknął, że jest on zazdrosnym o swoją żonę, pomimo, że jej nigdy nie kochał. Ale właśnie dlatego chodziło mu zawsze i chodzi wyłącznie o jej wpływy, które czuł, że zaczynają się jak gdyby odwracać od niego. W swojej zaciekłości gotów jest ją posądzać o to drażnienie go nasyłaniem bezimiennych satyr, a co za tem idzie, i o wiele innych wybryków. Hrabia Zoltan powrócił… Wszakże niegdyś panował między nimi dwojgiem gorący afekt miłosny: kto wie — a nuż się teraz znowu, jak feniks z popiołów rozbudzi?… Bardziej jednak jeszcze nad to skłonnym był do podejrzewania Lebeguta o kopanie pod nim dołków. On człowieka tego ubiegł w pozyskaniu awansu, człowiek ten przeto musiał być jego naturalnym wrogiem.
Takim to zręcznym manewrem udało się panu Ollósi’emu wprowadzić swojego potężnego protektora na zupełnie fałszywe manowce, a przytem jeszcze głębiej wkraść się w jego łaski, rozdmuchując zawiść jego przeciwko rywalowi, co oprócz praktycznych korzyści, dostarczyć mu mogło, jako dziennikarzowi, mnóstwo materyału do obserwacyi, studyów i wrażeń.
„Panem et circenses.”
Protektorzy jego dają mu panem — circenses zaś on im dostarcza przez wdzięczność.
Aranka spoczywała jeszcze w głębokim śnie pogrążona, po migrenie, jaka ją przez całą noc trapiła, gdy baron Szymon, wyświeżony pięknie, opuścił hotel, dla złożenia czołobitności wielkorządcy „Kronlandu.”
Strona:Maurycy Jókai - Czarna krew Tom.2.djvu/20
Ta strona została przepisana.