Strona:Maurycy Jókai - Czarna krew Tom.2.djvu/43

Ta strona została przepisana.

dokołatać ducha i zawieziono go do rajtszuli oficerskiej.
Tam musiał pozwolić zdjąć z siebie zwykłe swoje ubranie, a przystroić się według reguł, obowiązujących w pojedynku.
Zaczął narzekać, że mu zimno.
}Po chwili jednak, gdy wzrok jego padł na przygotowane szable, tak mu się nagle gorąco zrobiło, że aż się potem okrył.
Jednę z tych szabel wciśnięto mu w rękę, a książę, który mu sam raczył sekundować, szepnął mu do ucha:
— No, dalej! tylko śmiało!
.................
.................
Nazajutrz i przez kilka dni następnych hrabia Zoltan Bárdy ostentacyjnie pokazywał się na mieście z ręką na temblaku. Pysznił się z tego poprostu, że ma brata nie tchórza, a nadto tak zręcznego szermierza, iż jemu, fechmistrzowi nad fechtmistrze — zdołał ranę zadać, z której krew pociekła.
— Może Bóg da, że ocenią tam, „w górze” to bohaterstwo Szymona i zabiorą go ztąd do Wiednia!
Ale nikt jednakże zwycięztwa tego nie brał tak na seryo, jak sam baron Szymon.
Zabrał z sobą do domu na wieczną rzeczy pamiątkę szablę złamaną o ciągle, jakby romyślnie nadstawiane ramię Zoltana (gdy nadspodziewa-