Strona:Maurycy Jókai - Czarna krew Tom.2.djvu/44

Ta strona została przepisana.

niej płazem w nie uderzył) i temi słowy żonę swoją powitał:
— Pomściłem zadaną nam obelgę. Ciachnąłem go tak potężnie, że nie wiele brakło, a byłaby mu cała ręka odpadła!
Aranka z niekłamanym podziwem spoglądała na Szymona. Ależ te istny Ritter ohne Furcht und Tadel!