dzaju niewinne, artystyczne uciechy czas swój i pieniądze poświęcał. I dopiero gdy się już kasa napełniła do wysokości kosztorysu projektowanego dzieła, wówczas — pan artysta, lub też pani artystka oświadczali poprostu, iż życzą sobie wznieść taką i taką statuę, czy też kapliczkę, poprostu od siebie samych, dla własnej ochoty, dla zadowolenia własnego kaprysu — wcale nie w imieniu całego społeczeństwa…
I udawało się jakoś. Plemię artystów w owych czasach składało się z samych najhojniejszych mecenasów.
Aliści Szymon Lenke i temu umiał stawiać uporczywe tamy.
Prawdziwie był to jeden z tych ludzi, których przeznaczenie w swoich dziwnych wyrachowaniach, rzekłbyś, na to obdarza władzą, ażeby istotom od siebie zależnym dawali uczuć cały jej ciężar. Niedarmo podczas jednego lustrum zasłużył sobie na przydomek Gesslera.
Lecz przeciwnie jego żona. W krótkim czasie dała się poznać jako jedna z najlepszemi chęciami ożywionych członkiń wyborczych dobroczynnego stowarzyszenia kobiet.
Stowarzyszenia kobiece były w tych smutnych czasach także ważnym czynnikiem życia społecznego.
Los, jak gdyby się litując nad pognębionym ludem, gdy mężczyźni rozbrojeni, pozbawieni zostali wszelkich środków samoobrony, nadał kobietom naszym siłę niemal twórczą, bo zaprawdę, siły twórczej było trzeba do utrzymania na ziemi naszego ducha, zupełnie pozbawionego ciała, wszelkiej realnej atmosfery bytu.
Strona:Maurycy Jókai - Czarna krew Tom.2.djvu/46
Ta strona została przepisana.