Czyż nie zabijałeś? Alboż nie zamordowałeś w pojedynku najlepszego twego przyjaciela? Wtedy nie pamiętałeś o przysiędze złożonej twej matce! Więc czyż można cię nazwać uczciwym człowiekiem?
— Powiem ci prawdę — usprawiedliwiał się hrabia. — Do opuszczenia tego miejsca zmusza mnie ślub wiecznej i niezłomnej przyjaźni, jaki z Sebastjanem Maglayem na polu bitwy uczyniliśmy wzajemnie. Przysięgliśmy sobie wspierać się w każdem niebezpieczeństwie, i w razie potrzeby nawet życie poświęcić. Widzisz więc, co ślubowałem mojemu przyjacielowi!
— Zapomniałeś jednak o swej przysiędze, gdy radziłeś mu, by się ze mną ożenił. Wiedziałeś przecież, że ja mu ziemię na piekło zamienię. Próżny to wykręt!
Hrabia zaczął się oglądać na konie parskające w krzakach i powiedział do pani, by się hamowała.
— To są konie. Czyż się obawiasz, że nas podsłuchują? Tyle razy zwierciadło tej wody widziało nas tutaj, a chociaż szemrze, czyż zdradziło? Tylokrotnie słuchały nas tych lip gałęzie, a chociaż szeleszczą, czyż nas wydały? Nie! Ty się nie obawiasz, tylko nie kochasz mnie... Nie przysięga złożona twej matce i przyjacielowi skłania cię do opuszczenia mnie, ale miłość dla innej. Przysięga, uczyniona innej kobiecie, odbiera mi ciebie!
Słowa te wymówiła pani tak gwałtownie, że podrażniona niemi papuga, zaczęła wołać: „hultaju! łotrze!“
Na to odpowiedział hrabia:
— Tak jest! masz słuszność! Tam, w Czechach, czeka na mnie moja narzeczona.
Na to pani schwyciła obie ręce hrabiego, i przybliżywszy twarz swoją do twarzy jego, zapytała:
Strona:Maurycy Jókai - Papuga.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.
— 11 —