wnością zatrzyma się na noc. Jeżeli pojedziemy wierzchem, dopędzimy go rano.
— Dobrze.
Sebastjan Maglay wyszedł z budy strzeleckiej, i zbliżywszy się do obozujących ludzi, zawołał:
— Niech tu przyjdzie sześciu hajduków!
Podeszli.
— Weźcie tego łotra i dajcie mu pięćdziesiąt kijów!
Dość było tych kilku słów. Czterech silnych ludzi pochwyciło dalmatyńca, i pomimo jego oporu, powaliło na ziemię, przytrzymało go, gdy tymczasem dwaj pozostali, wyciąwszy kilka prętów leszczyny, wyliczyli mu sumiennie pół setki razów. Gdy ukończyli swą pracę, pan Sebastjan przemówił do Mirka tonem nauczycielskim:
— Widzisz kumie, to jest nagroda dla każdego łotra, który szpieguje szlachetną damę i później ją zdradza.
Teraz wiedział Mirko, w jakim to wypadku uczciwy człowiek nie jest obowiązany mówić prawdy.
Poczem zapalono pochodnie i obława przez lasy i krzaki ruszyła za papugą. Rano dopędzono hrabiego, który nie wiedząc o niczem, nocował w oberży nad drogą. Pan Sebastjan obsadził drogę ludźmi tak, że ucieczka była niemożliwą.
Hrabia Alfred Sternberg spał sobie najspokojniej w powozie, stangret drzemał na koźle, papuga zaś na przodzie powozu. Ptak ten gdy śpi, zwykle chrapie jak człowiek.
Nagle zagrzmiało: „stój!“ i wszyscy troje przebudzili się. Hrabia wyjrzawszy przez drzwiczki, spostrzegł ze wszystkich stron skierowane ku sobie lufy strzelb, ale straszniejsze wrażenie niż ta groźba, uczyniła na nim surowa twarz Sebastjana. W tej
Strona:Maurycy Jókai - Papuga.djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.
— 13 —