Strona:Maurycy Jókai - Papuga.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.
— 32 —

Ale żywy ten opis niebezpieczeństw, wywarł skutek przeciwny.
— Jeżeli niedźwiedź jest rzeczywiście tak niebezpiecznem zwierzęciem, to właśnie będę go szukać, by mu powiedzieć jedno słówko.
— Mojemu ojcu wyszło to na złe.
— Więc moim obowiązkiem jest pomścić go.
— Więc proszę cię o jedno. Między niedźwiedziami są samce i samice. Nie zabijaj samicy! Może ona ma dzieci.
Słowa te wywołały powszechną wesołość.
— Kochana siostrzyczko — odezwał się brat Filip, śmiejąc się. — Na nieszczęście, niedźwiedzie damy nie noszą czepka, niepodobna więc rozróżnić, czy ma się przed sobą pana czy damę.
— Nie śmiej się ze mnie, bo mam przeczucie, że jeżeli Filip zabije samicę, to stanie się jakieś nieszczęście.
— Za dziesięć lat będziesz inaczej mówić, siostrzyczko!

VII.

Zamek radomicki był rodzinnem gniazdem hrabiowskiej rodziny Sternbergów. Dziś jeszcze otoczony jest wałami, które wytrzymały napad husytów. Stare mury utrzymały się dotychczas i odwiedzający je mogą jeszcze widzieć zbrojownię, więzienie, stare hafty, zbiory wypchanych zwierząt i nasłuchać się opowiadania o czynach przodków, których portrety z podpisami imion rozwieszone są na ścianach. Nawet grób rodzinny godny jest widzenia: jestto od wieków już stojący pomnik marmurowy, na którym wyobrażony siedzący na zwyciężonym lwie rycerz ze zło-