Zdrów jestem i wesół. Nie wiem co to jest, ale Niemcy mi się dziwią, a ja im się dziwię, że oni się mają czemu dziwić. Haslinger[1] dzięki listowi pana Elsnera, nie wiedział gdzie mię posadzić. Kazał zaraz synowi grać przedemną, pokazywał co tylko miał we względzie muzycznym najciekawszego i przepraszał, iż żony przedstawić nie może, bo jej w domu niema. Z tem wszystkiem, jeszcze moich rzeczy nie drukował[2]. Nie pytałem go się o nie, ale pokazując mi najpiękniejszą swoją edycyę, oświadczył, że moje Waryacye podobnież za tydzień w Odeonie wyjdą. Anim się tego spodziewał.
Zachęca mię ażebym grał publicznie. Tutejsi mówią, że Wiedeń dużoby stracił, gdybym wyjechał nie dawszy się słyszeć. Są to wszystko dla mnie rzeczy niepojęte. Schuppanzigh, do którego miałem także listy, powiedział mi, że chociaż nie daje więcej zimowych kwartetów,