czy, zmężniał jeszcze i dojrzał z postępem wieku i artystycznego doświadczenia, lecz ani kierunku swego, ani ducha nie zmienił.
Za poradą Elsnera, zdecydowano, że Fryderyk najprzód pojedzie do Włoch, ztamtąd zaś do Paryża, o czem już w ostatnim liście do Woyciechowskiego pisanym sam wspomina. Trwanie zaś podróży obrachowano na dwa lata.
Jak upływał czas artyście naszemu przez ten rok ostatniego pobytu w rodzinnym kraju, czem się głównie zajmował, co doświadczył, to już najlepiej dowiemy się z listów jego w epoce tej do Woyciechowskiego pisywanych. W nich zarazem znajdą się szczegóły pożegnalnych Fryderyka koncertów, tak silnie na nim samym i na współziomkach jego wywierających wrażenie[1].
Najdroższy Tytusie.
Pomyślisz może, zkąd mi się wzięła taka mania pisania listów, że już trzeci do ciebie
- ↑ Listy te, na dwa lata przed śmiercią swoją przypadłą 25 marca 1879 roku, udzielił nam uprzejmie sam Tytus Woyciechowski. Ze czcią prawdziwie religijną prze-