twoich. Jaka szkoda że zamiast listu, sam się do ciebie posłać nie mogę...
Panna Belleville grała w Wiedniu moje drukowane Waryacye i jednę nawet umie na pamięć. Panna Sonntag dzisiaj coś z Semiramidy śpiewa. Jej koncerta są krótkie, zwykle 4 razy występuje; między tem nikt nie gra prócz orkiestry i istotnie, potrzeba odpoczynku po jej śpiewie, tak silne robi wrażenie, tak zajmuje...
Drugi to list mój, co do ciebie piszę. Nie wierzysz, powiesz, że Fryc łże? ale tą razą mówi prawdę szczerą.
Szczęśliwie wróciwszy od was do Warszawy, zaraz pisałem do ciebie, lecz ponieważ Rodzice byli w Żelazowej Woli, u hr. Skarbków, więc bardzo naturalnie, że i ja napisawszy list, pojechałem do nich, zapomniawszy oddać go na pocztę. Z powrotem do domu, zastałem list szczęśliwie leżący na tem samem miejscu, gdziem go odjeżdżając zostawił. Nie ma jednak złego, coby na dobre nie wyszło, może w liście dzisiejszym nie będę ci tyle wymyślać ile w poprzednim, gdym świeżo wróciwszy od ciebie, miał ciągle na oczach obraz twego wiejskiego życia. Szczerze ci powiem,