opuścić na długo wszystko, co najmocniej kochał: kraj, rodzinę, przyjaciół i tę, dla której zapłonął idealną miłością! Dnia 2 listopada, okryty błogosławieństwy ojca i matki, łzami i czułemi uściskami wielbiących go sióstr, wyjechał z Warszawy na Kalisz, gdzie miał się połączyć z Tytusem Woyciechowskim, który na wielką radość Fryderyka, zdecydował się w ostatniej chwili, odbyć z nim wspólnie tę podróż za granicę. Liczne grono przyjaciół, z szanownym Elsnerem na czele, oczekiwało go już w Woli, gdzie koledzy w sztuce i uczniowie Konserwatoryum, wykonali na pożegnanie Kantatę, umyślnie w tym celu przez Dmuszewakiego i Elsnera napisaną; oto jej treść:
Zrodzony w polskiej krainie,
Niech twój talent wszędzie słynie.
A gdy będziesz nad Dunajem,
Spreją, Tybrem lub Sekwaną,
Niechaj polskim obyczajem,
Ogłaszanemi zostaną,
Przez twe zajmujące tony,
Co umila nasze strony,
Mazur i Krakowiak luby.
Ztąd szukaj zaszczytu, chluby,
Nagrody, talentu, trudów,
Że głosząc pieśń naszych ludow,
Jako ich współziomek prawy,
Przydasz wieniec do ich sławy.