o Berlinie: że za szeroki, zdaje się, że jeszcze drugie tyle ludności snadnie zmieścićby się w nim mogło.
Z początku mieliśmy mieszkać na Französischen Strasse, ale się zmieniło, z czego się mocno cieszę, bo ulica ta nadzwyczajnie smutna; ledwo sześcioro ludzi razem ujrzeć można. Zapewne jej szerokość wyrównywająca naszemu Lesznu, jest tego przyczyną. Dzisiaj dopiero będę widział co to Berlin w mojem znaczeniu![1].
Wolałbym był rano siedzieć u Schlessingera, aniżeli łazić po 13 pokojach gabinetu zoologicznego. Śliczny jest wprawdzie, ale skład muzyczny wymienionego, na coś więcej by mi się przydał. Lecz od przybytku głowa nie boli, będę i tam. Dzisiaj rano oglądałem także dwie fabryki fortepianów; Kisting mieszka na końcu Friedrichstrasse; żadnego wykończonego nie miał, próżnom się fatygował. Dobrze się zdarzyło, że tu w domu u gospodarza jest fortepian i że na nim grać mogę. Nasz oberżysta admiruje mię codzień, skoro go (a raczej jego instrument) odwiedzam.
W drodze nie było tak źle, jak się z po-
- ↑ W znaczeniu artystycznem: alluzya do opery, którą miał słyszeć.