Nie będę kartek jego obarczał mnóstwem komplimentów, wyszukanych życzeń, ordynaryjnych często konceptów, bo mię znasz i ja cię znam: — w tem szukaj przyczyny milczenia i lakoniczności tego pisma...
Rondo à la Krakowiak skończone w partyturze. Introdukcya oryginalna, więcej niż ja cały z bajowym surdutem. Ale Trio jeszcze nieskończone.
Na górze w naszym domu, jest już urządzony pokoik, mający mi służyć ku wygodzie: z garderóbki schody do niego wprowadzone. Tam mam mieć stary fortepian, stare biórko, tam ma być kąt schronienia dla mnie. Osierociałe Rondo na 2 fortepiany, znalazło ojczyma w osobie Fontany (możeś go kiedy u mnie widział, chodzi on na uniwersytet); przeszło miesiąc się uczył, ale się nauczył i niedawno u Bucholtza[1], doświadczyliśmy efektu sprawiaćby mogło. Mogło — dlatego, że niezupełnie strojne były instrumenta, nie zawsze dopisywały palce i te wszystkie drobnostki, co wiesz ile odcienia nadają każdej rzeczy. Od tygodnia nic nie skomponowałem godnego ani dla Boga, ani dla ludzi. Latam od Anaasza do
- ↑ Bucholtz był podówczas najlepszym w Warszawie fabrykantom fortepianów.