Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.II.djvu/104

Ta strona została przepisana.

Mieszkać będę za parę dni w najpiękniejszej w świecie okolicy. Morze, góry... co chcesz. Mamy mieć mieszkanie w starym, ogromnym opuszczonym, zrujnowanym klasztorze Kartuzów, których Mend wypędził jakby dla mnie umyślnie. Blisko Palmy, — nie cudowniejszego: krużganki, cmentarze najpoetyczniejsze. Słowem czuję, że mi tu dobrze będzie. Tylko jeszcze fortepianu nie mam! Pisałem do Pleyela. Dowiedz się tam i powiedz, żem nazajutrz po przyjeździe mocno zachorował, że znów zdrów jestem; zresztą niewiele mów o mnie, ani o moich manuskryptach.
A pisz do mnie, — jeszcze żadnego listu od ciebie nieodebrałem. Powiedz Leonowi, że Preludie Albrechtom dotąd nie posłałem, ale że ich bardzo kocham i wkrótce do nich napiszę.
Rzuć sam na pocztę załączony list do rodziców moich i pisz jak najprędzej.
Jasia ściskam. Nie mów nikomu żem chorował, bo zrobią bajkę.

Palma 14 grudnia 1838.

Jeszcze słowa od ciebie nie mam, a to mój trzeci czy czwarty list. Czyś frankował? Może moi nie pisali? Może im tam nieszczęście