o tej książce; lecz czemuż jej powtórnie nie odczytał?“
Pani Sand ubolewała, iż w chwili, gdy zerwanie zdawało się nieuniknione, Matuszyński już nie żył. Jego przyjaźń dla Chopina, wpływ, jaki na nim wywierał, byłby niezawodną rękojmia odwrócenia lub sparaliżowania szkodliwych i jątrzących sieci, jakiemi według jej przekonania, intryganci go opletli. Jeżeli już zerwanie było nieuniknione, to przynajmniej Matuszyński nie byłby dopuścił, aby ono w tak gwałtowny sposób nastąpiło[1].
Pomimo wszystkiego, wybuch tej miny, podłożonej z taką zręcznością, nie sprowadził jeszcze pożądanego rezultatu; zachwiał nieszczęśliwym artystą, ale go jeszcze nie zdecydował. Chopin zniósł go z rezygnacyą. Cierpiący, chory, upokorzony, zaledwie z cieniem miłości w sercu, a może z pogardą nawet w duszy, myślał, iż obowiązek honoru wymaga, aby pozostał wiernie na swojem stanowisku. Katastrofa zerwania nastąpiła później, w pierwszej połowie 1847 roku. Powodem do niej było despotyczne postępowanie pani Sand z osobą trzecią
- ↑ Fontana Julian, który także mógłby być w tej sprawie obu stronom być użytecznym, nie znajdował się w Paryżu, przebywał bowiem w Ameryce.