Trzeba ci wiedzieć, że przyjechałem tutaj z bardzo małemi rekomendacyami. Malfatti dał mi list do Paëra; kilka innych miałem od edytorów z Wiednia i na tem koniec. W Stuttgardzie albowiem gdzie mię doszła wiadomość o wzięciu Warszawy, tam dopiero zupełnie zdecydowałem się jechać do Paryża. Przez Paëra, który tu jest nadwornym kapellmistrzem, poznałem Rossiniego, Cherubiniego, Baillota i wielu innych. Przez niego także Herza, Hillera i t. d. Wszystko to są zera przeciwko Kalkbrennerowi. Przyznam ci się, że gram tak jak Herz, lecz chciałbym tak grać jak Kalkbrenner. Jeżeli Paganini jest perfekcyą, to Kalkbrenner stoi z nim na równi, ale oczywiście w innym zupełnie rodzaju. Trudno ci opisać jego calme, jego dotknięcie czarujące, równość niesłychaną i to mistrzowstwo malujące się w każdéj nucie jego; — jest to olbrzym depczący wszystkich pianistów, a tem samem i mnie. Cóż się dziwić? Po zaprezentowaniu, Kalkbrenner prosił mię żeby mu coś zagrać. Rad nie rad, przystałem; a wiedząc Herz gra, zdjąwszy pychę z serca siadłem do fortepianu. Zagrałem mój Koncert E-moll, nad którym unoszono się w stolicy bawarskiej. Zadziwił się Kalkbrenner i natychmiast zadał mi pytanie, czy nie jestem uczniem Fielda? —
Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.II.djvu/23
Ta strona została przepisana.