wania zupełnie pokonać nie mógł. Przypisywał on to w części modulacyom, nazywając je zbyt twardemi, nieartystycznemi, zbyt wyszukanemi i t. p. W ogólności, kompozycye Chopina, wydawały mu się za słodkie, pieszczotliwe, za mało godne mężczyzny i wykształconego naukowo muzyką (?!).
Sąd ten późniéj Moscheles zmienił w części, lecz nie mniéj charakteryzuje on wrażenia, jakich z powodu pierwszych utworów Chopina, najznakomitsi nawet podówczas fortepianiści doznawali. Field jakby przeczuwając, iż gwiazda jego sławy przyćmiona zostanie z czasem przez nową, z takim jaskrawym blaskiem wschodzącą na horyzont sztuki muzycznéj, bez żadnej ogródki nazywał Chopina: „un talent de chambre dc malade“. Tego rodzaju opinie, znajdujące posłuch w Niemczech mianowicie, upadły wkrótce i znikły na zawsze, pod potężnemi ciosami pióra Euzebiusza i Florestana, których znakomity Robert Schumann, w obronie polskiego artysty na arenę krytyczną wprowadził.
Sława i wziętość, jakiej Chopin począł używać w salonach paryskich, przebija się najlepiéj w liście jego, pisanym podówczas do przyjaciela lat dziecinnych Dominika Dziewanowskiego:
Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.II.djvu/48
Ta strona została przepisana.