Wszystko zdawało się zapowiadać dla koncertanta jak najświetniejsze powodzenie. Salę włoskiej opery napełnił sam kwiat paryzkiej arystokracyi, której on był ulubieńcem; najznakomitsi artyści obecnością swoją dodawali jeszcze więcej znaczenia i wagi temu muzykalnemu festynowi.
Tymczasem nadzieje Chopina w sposób niemiły zawiedzione zostały.
W ogromnej sali teatralnej, gra jego wykończona, wykwintna i pełna delikatnych uczuć, nie mogła wywrzeć potężnego efektu, nie była w stanie zelektryzować i porwać publiczności; pozostała więc chłodną, chłodnemi oklaskami grę jego wynagradzając. To zniechęciło Chopina i na długo odebrało mu ochotę do występowania przed licznemi zgromadzeniami. Najwłaściwszem dla niego polem popisu był salon. Jak są rośliny nie mogące istnieć bez ciepłej atmosfery, tak wielki ten artysta bez wykwintnego a sympatycznego sobie towarzystwa, obejść się nie mógł. Zawód Chopina jako wirtuoza, tem się właśnie od wszystkich jego współzawodników wyróżniał, że po za obrębem sa-
konywała pod jego kierunkiem Symfonie Beethovena, zjednał jej uwielbienie całego muzykalnego świata. Habeneck zmarł 8 lutego 1849 r.