rodzinne, było drugą religią dla Chopina. „0! jakże cierpieć musiało to serce, gdy przekonania przemogły wrodzony jego pociąg, zatrzymując go do końca życia w obcym kraju, zdala od uwielbianej rodziny! Wówczas jednakże, pod wpływem idei zostania nie długo najszczęśliwszym małżonkiem, Chopin skłaniał się porzucić przybraną ojczyznę, ponętny Paryż, wdzięki salonów, których był ulubieńcem, i osiąść na zawsze w kraju; zamknąć geniusz swój w obrębie polskiej wioski, niedaleko Warszawy i rodziny, a dopomagając przez zakładanie odpowiednich szkółek oświacie ludu, pracować dalej w spokoju na niwie ulubionej przez siebie sztuki!“[1].
W takim to stanie usposobienia moralnego Chopin rozstał się, nie nadługo jak mniemał, z narzeczoną. Ona z matką udała się do kraju z nadzieją uzyskania ojcowskiego na małżeństwo z Fryderykiem zezwolenia, on zaś w powrocie do Paryża zatrzymał się w Lipsku, gdzie na niego oczekiwał, zawiadomiony już poprzednio pismiennie, Robert Schumann. O tem drugiem spotkaniu, szczery ten wielbiciel naszego artysty, tak pisał do swojego nauczyciela Henryka Dorna, kapellmistrza w Rydze.
- ↑ Eleonora Ziemięcka.