Qui m’ont fait déséspérer.
Et si je doute del larmes,
C’est que je t’ai vue pleurer“[1].
Ale słów tych niestety, artysta nasz nie dosłyszał, lub też słyszeć nie chciał!..
Podczas jednego dnia dżdżystego, Chopin znajdował się w stanie silnego rozdrażnienia nerwów, będącego skutkiem zbyt wilgotnej temperatury, której nigdy nie znosił. Nikt ze znajomych nie odwiedził go przez dzień cały, żadna książka rozerwać go nie mogła, ani jedna myśl muzykalnie szczęśliwa, nie przyszła mu do głowy.
Nareszcie kiedy wybiła godzina dziesiąta wieczorem, przypomniał sobie salon hrabiny C., w tym dniu bowiem zwykła była przyjmować towarzystwo, składające się zwykle z osób odznaczających się pięknością, rozumem albo artystycznemi zasługami. Kiedy szedł po schodach pokrytych dywanami, zdawało mu się, jak gdyby cień jakiś postępował za nim; woń fiołków, ulubionych mu kwiatów, rozchodziła się w powietrzu. I takiego, naraz doznał uczucia, jak gdyby go miało coś niezwykłego, coś nadzwyczajnego spotkać. Już chciał nawet zawrócić do siebie, lecz ostatecznie namyśliwszy się drzwi otworzył.
- ↑ La Nuit d’octobre.