lecą wszystkie stroną przeciwną przez szyjkę w ciągu dwu minut. Sir John Lubbock wysnuwa stąd wniosek, że inteligencja pszczół jest bardzo mała, bo nawet głupia mucha sprytniej wywikła się z matni i potrafi znaleźć sobie drogę ocalenia. Wniosek ten nie wydaje mi się słusznym. Obracajmy dowolną ilość razy karafkę ku światłu, raz dnem, a raz szyjką, a zawsze i stale pszczoły zwrócą się przodem ku oknu i to niezwłocznie, za każdym ruchem naczynia. W oczach uczonego angielskiego potępia je owa miłość dla światła, będąca właśnie całym ich rozsądkiem. Są przekonane, że podobnie, jak w ulu, wyjście z każdego więzienia leży tam, skąd dochodzi najwyższy promień słońca, usiłują tedy kierować się tą zasadą i rozumują zupełnie logicznie. Nie zapoznały się w życiu z owym zaziemskim cudem, jakim jest dla nich szkło, owe środowisko, podobne powietrzu, przejrzyste, a dziwnie nieprzenikliwe, nie napotykane w przyrodzie. Ta przeszkoda tajemnicza jest dla ich umysłów tem więcej nieprzypuszczalna i tem mniej zrozumiała, im są inteligentniejsze. Bezmózgie muchy, dla których nie istnieje logika, wrażliwość na różnice naświetlenia, ani żadna tajemnica szkła, latają na oślep po wnętrzu karafki i, natrafiwszy, jak się to zawsze zdarza głupcom, na szczęśliwy zbieg okoliczności, który staje się ich ocaleniem tam, gdzie
Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/110
Ta strona została skorygowana.