ności swojej. Reguluje fluktuacje sezonu pracy; wynagradza szkody spowodowane przez klimat, godzi zwaśnione republiki, rozdziela równo bogactwa, wzmaga, lub ogranicza przyrost ludności i płodność królowej. Czasem także człowiek składa ją nawet z tronu i ujarzmia społeczeństwo, oburzone tego rodzaju niesłychaną interwencją. Człowiek, uosabiający w sobie nadprzyrodzoną potęgę dla pszczół, gwałci, jeśli uzna to za potrzebne, nietykalność tajemnych komór, gdzie rodzą się królowe, na inne zgoła skierowuje tory tradycjonalną politykę gyneceów królewskich, dalej pozbawia pięć, lub sześć razy z kolei, biedne siostry zakonu pracy niezmordowanej dorobku tej pracy, dokonywując tego w sposób pokojowy, bez pozbawienia ich życia, zniechęcenia do dalszych wysiłków, a nawet bez ubożenia ich nad miarę. Czyni też porządek w składach i po śpichrzach republiki, dostosowując ich zapasy do plonu kwiatów, jakim, nieznużone w swej twórczej pracy, lato wyposaża doliny i zbocza gór, a wreszcie zmusza do ograniczenia nadmiernej liczby kochanków, czekających na narodziny księżniczek. Jednem słowem człowiek czyni, co chce i uzyskuje wszystko, co chce, pod warunkiem, że w żądaniach swych dostosuje się do obyczajów, zalet i praw rządzących ulem. Mimo, że bóstwo-człowiek, którego wola niespodzianie zawładnęła
Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/19
Ta strona została skorygowana.