Jednem słowem, oddziela on prawdę moralną od prawdy intelektualnej i w zakresie pierwszej uznaje jeno to, co jest większe i piękniejsze od prawd dawnych. Czyż przyganiać mu mamy, że rozdzielił te dwie sfery, jak się zbyt często nawet czyni w życiu, gdy idzie o to, by czyny nasze były mniej piękne, niż myśli? Widzieć rzeczy gorsze, a działać lepiej, wywyższać swą działalność ponad swe ideje, jest to postępowanie zbawienne i rozsądne. Doświadczenie życiowe pozwala nam z dniem każdym więcej spodziewać się, że niebawem najwyższa nawet myśl, któraby się zrodziła w duszach naszych, będzie o wiele niższą od owej tajemniczej prawdy, której poszukujemy z takiem. pożądaniem.
Pozatem, choćby nic z tego wszystkiego nie było prawdziwem, pozostałby mu jeden jeszcze powód prosty i naturalny, skłaniający go do zachowania swego ideału ludzkiego. Im więcej przyznaje znaczenia prawom, które, zda się, narzucają egoizm, niesprawiedliwość i okrucieństwo, tem więcej jednocześnie propaguje te, które zalecają wspaniałomyślność, litość i sprawiedliwość, albowiem z chwilą, kiedy zaczyna porównywać i ustosunkowywać w sposób bardziej metodyczny to, co dotyczy wszechświata, a co jego samego, spostrzega w tych prawach coś równie wielkiego, równie naturalnego, jak w tamtych. Są one wy-
Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/225
Ta strona została skorygowana.