czynić przesadnie logicznemi i upodobniać je do ludzkich. Różnią się one przecież od nas bardzo, to też zarówno z pszczołami, jak i innemi zwierzętami, posiadającemi jakiś błysk inteligencji, podobnej do naszej, rzadko osiągamy wyniki tak pomyślne, jak to podają książki. Zbyt wielu okoliczności i warunków nie znamy wcale. Pocóż je czynić doskonalszemi, niż są w istocie, pocóż twierdzić to, co nie ma miejsca w życiu? Jeśli się wydaje temu i owemu, że byłyby bardziej interesujące, gdyby podobniejsze były do nas samych, to złudzenie owo polega na nieświadomości, co może obudzić zaciekawienie prawdziwie wielkiego i szczerego umysłu. Celem obserwatora nie jest wprawiać się w zdumienie, ale tylko zrozumieć wszystko dokładnie, przeto bardziej interesującą rzeczą jest zaznaczyć poprostu luki w inteligencji, oraz wszystkie wskaźniki funkcjonowania ustroju cerebralnego, różniącego się od naszego, niż opowiadać o nim cuda.
Jednak obojętność ta nie jest powszechna i gdy wraca królowa, zdyszana, siadając na deseczce przed wejściem, otacza ją grupa adoratorek i odprowadza pod sklepienie domu, gdzie światło dnia, bohater wszystkich uroczystości ula, skrada się jeno trwożnym krokiem i pozłaca rudawą poświatą woskowe mury, podobne zakrzepłym w bezruchu oponom przedziwnej świątyni pracy.
Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/228
Ta strona została skorygowana.