Nie wiemy do czego nas doprowadzi, co z nas uczyni, co my uczynimy z nim. Kiedy zawładnie w całej potędze, pouczy nas sam. Tymczasem nie wahajmy się oddać mu wszystkiego, czego się domaga, bądźmy gotowi wyrzec się wszystkiego, co może opóźnić jego rozkwit. Niema żadnej wątpliwości, że jest to nasz najistotniejszy w tej chwili obowiązek. W miarę czasu wskaże nam inne. Będzie je powoływał do życia sam równolegle z rozrostem własnego bytowania, podobnie, jak woda wyżynna żywi i wypełnia źródło na dolinie, tem hojniej im wyższy jest szczyt, gdzie się znajduje. Nie troszczmy się tem, kto skorzysta z onej siły, żywiącej się naszym kosztem i gromadzącej się ku dobru przyszłych pokoleń. Pszczoły także nie wiedzą, czy same spożytkują plony pracy swojej. Nie wiemy nawet, czy nasi to potomkowie będą dziedzicami onej potęgi duchowej, jaką tworzymy we wszechświecie. Nic to! Pszczoły latają z kwiatu na kwiat, gromadząc dużo więcej miodu, niż potrzeba im samym i ich potomstwu. Czyńmy, jak one, kroczmy od faktu do faktu, zbierając wszystko, co może być pożywką dla onego niepojętego płomienia, aby, spełniwszy dobrze swój organiczny obowiązek, być gotowymi na wszystko, co nadejść może. Żywmy go i krzepmy naszemi uczuciami, namiętnościami, wszystkiem, co się da zobaczyć, odczuć, usłyszeć, do-
Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/309
Ta strona została skorygowana.