Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/34

Ta strona została skorygowana.

i w skupieniu swych rodzicielskich obowiązków, a teraz, miast nagrody, czeka ją smutek i nowa ofiara. Siła niezwyciężona zagraża jej spokojowi i niebawem, ulegając jej, będzie musiała iść precz z państwa, którem rządzi tak doskonale. A jest to przecież jej własne dzieło, to ona sama. Ale nie króluje ona w znaczeniu, jakie człowiek przypisuje panującemu. Nie wydaje rozkazów i nie stanowi praw, przeciwnie musi ich słuchać i podlegać im, jak każda z robotnic, jak ostatnia z obywatelek, a ową potęgę, zamaskowaną, arcymądrą i wszechwładną, zanim zdołamy wyśledzić gdzie przebywa i na czem polega, nazwiemy tymczasem „duchem ula”. Mimo to królowa jest jego matką i jedyną wyobrazicielką miłości, której byt swój zawdzięcza.
Położyła jego podwaliny czasu niebezpieczeństwa i nędzy, ciągle zaludniała go własnym wysiłkiem, a wszystko co się tutaj roi, robotnice, trutnie, liszki, poczwarki, młode księżniczki, których bliskie narodziny przyspieszą jej wygnanie, a z których jedną nieśmiertelna pamięć gatunku przeznaczyła już z góry na jej następczynię, wszystko to wyszło przecież z jej własnego łona.

II.

Gdzież przebywa, w jakiej objawia się postaci ów mistyczny „duch ula”? Nie przypomina on