poza nim nie może mieć żadnego wyobrażenia?
Z pszczołami ma się sprawa podobnie, jak z wielu, bardzo wielu rzeczami tego świata. Dostrzegamy różne fakty, śledzimy ich obyczaje, powiadamy: robią to a to, pracują w ten, a ten sposób, królowa tak przychodzi na świat, robotnice są dziewicami, rój następuje w tym a tym czasie. Wydaje nam się, że poznaliśmy wszystko i nie pytamy o więcej. Widzimy, jak spieszą z kwiatu na kwiat, obserwujemy rozgwar i ruch ula i egzystencję tę uważamy za bardzo prostą, wyznaczając jej granice, od instynktownego szukania pożywienia, do również instynktownego rozmnażania się. Ale gdy tylko zbliżymy się do przedmiotu naszych badań i chcemy sobie zeń zdać sprawę, uderza nas niezwłocznie niesłychana złożoność najnaturalniejszych zjawisk i stajemy wobec zagadki inteligencji, woli, przeznaczenia, celu, środków, przyczyn i obezwładnia nas ta niepoznawalna organizacja najdrobniejszego aktu życia.
Przysposabia się tedy ul nasz do roju, onej wielkiej ofiary krwawej, złożyć się mającej zachłannym niesłychanie bóstwom rasy. W bezspornym posłuchu rozkazowi „ducha ula”, rozka-