Dlaczegóż to wyrzekają się pszczoły snu, rozkoszy miodu, miłości i owego niezrównanego wywczasu, w jakim pędzi żywot brat ich skrzydlaty motyl? Czyżby nie mogły żyć jak on? Nie popędza ich do pracy głód. Starczy na pożywienie każdej dwa, lub trzy kwiaty. Tymczasem w ciągu godziny oblatują dwieście, do trzystu kielichów, gromadząc skarby, których słodycz pozostanie im zupełnie nieznaną. Nacóż tedy podejmują taki wysiłek, skąd się bierze owa determinacja? Muszą wiedzieć napewno, że pokolenie, dla którego poświęcają życie, zasługuje na tę ofiarę, że będzie piękniejsze i szczęśliwsze i że dokona czegoś, czego stare dokazać nie było w stanie. Znamy ich cel i wiemy, że podobny jest do naszego. Chcą żyć w potomkach swoich tak długo, jak trwać będzie sama ziemia. Ale jakimż jest cel ostateczny tego celu pierwszego i jakąż jest misja onej egzystencji, wznawianej wieczyście?
Czyż nie uderza nas spostrzeżenie, że to my właściwie jeno, ogarnięci męką ciągłego wahania pośród błędów rozlicznych, jesteśmy marzycielami, dziećmi i stawiamy sobie sami bezcelowe pytania? Gdyby pszczoły w rozwoju swym poprzez tysiąclecia całe osiągnęły wszechmoc i szczęście absolutne, gdyby sięgnęły wyżyn ostatecznych i zawładnęły prawami natury, stając się nieśmiertel-
Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/56
Ta strona została skorygowana.
XII.