domości, ani od rozumowania. Pszczoła-matka produkuje naraz dziesięć tysięcy indywiduów i to w jednem miejscu. Gdyby nawet indywidua te były tysiąc razy głupsze, niż przypuszczam, byłyby zmuszone, chcąc istnieć na świecie, jąć się jakichś sposobów zachowania życia. Wyposażone będąc wszystkie równo w te same siły i organa, gdy zaczną zwalczać się zrazu wzajemnie, przez samo to ciągłe szkodzenie sobie wzajem, dojść muszą do szkodzenia sobie coraz to mniej, a wkońcu przestaną sobie szkodzić, czyli zaczną sobie pomagać. Wyda się wówczas, że doszły do porozumienia i zmierzają do jednego i tego samego celu. Pilny obserwator wmówi w nie niezadługo cele rozmaite i rozum, którego nie posiadają wcale, zacznie dociekać źródła każdego czynu i wynajdzie motyw dla każdego ruchu. Powstaną stąd cuda i potworne dzieła rozumowania bez liku i sensu. Wszystko to wyniknąć musi z zachwytów samego badacza. Będzie on patrzył na owe dziesięć tysięcy indywiduów urodzonych naraz, mieszkających razem, przeistoczonych w owady doskonałe niemal w jednym czasie, robiących oczywiście to samo, a jeśli posiada cierpliwość w badaniu, to dostrzeże nawyki społeczne, pewną organizację, starania o dobrobyt, dbałość o całość ula, lot za pożywieniem i powrót do domu. Na tych spostrzeżeniach fantazja jego i
Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/73
Ta strona została skorygowana.