Strona:Maurycy Maeterlinck - Aglawena i Selizetta.djvu/16

Ta strona została przepisana.

Meleander. Kto taki?
Selizetta. Aglawena.
Meleander. Tak, jest bardzo piękna...
Selizetta. Do kogo ona podobna?
Meleander. Nie podobna do innych kobiet... Jest to inna piękność, oto wszystko... Piękność bardziej niezwykła i duchowa, piękność bardziej zmienna i jeśli tak rzec można, wielokrotniejsza... Piękność, wobec której dusza się iści, nie przerywając się wcale... A przytem, jak zobaczysz, ona ma dziwne włosy; zdawałoby się, że współczują wszystkim jej myślom... Uśmiechają się, lub płaczą podług tego, czy ona jest szczęśliwą czy smutną, wtedy nawet, gdy ona sama nie wie, czy ma być smutną czy szczęśliwą... Nie widziałem nigdy włosów, któreby tak żyły. Włosy zdradzałyby ją nieustannie, gdyby można zwać zdradą świadectwo ciągłe piękna; bo ona niema nic innego do ukrywania.
Selizetta. Wiem, że nie jestem piękną...
Meleander. Nie będziesz tego mówiła, gdy ona będzie z nami, niepodobna mówić w jej obecności czegoś, czego się nie myśli, lub co jest niepotrzebne. Ona gasi naokoło wszystko, co nie jest słusznem.
Selizetta. Ona gasi wkoło siebie wszystko, co nie jest słusznem...
Meleander. Selizetto?...
Selizetta. Meleandrze?...
Meleander. Oto, zdaje się, żyjemy już ze sobą blizko cztery lata?
Selizetta. Cztery miną z końcem lata.
Meleander. Oto od czterech lat blizko jesteś ciągle przy mnie, zawsze piękna, kochająca i słodka, z dobrym uśmiechem głębokiego szczęścia na ustach... Pod-