Strona:Maurycy Maeterlinck - Aglawena i Selizetta.djvu/20

Ta strona została przepisana.

Aglawena (biorąc rękę Meligrany i pochylając się nad nią). Babuniu...
Meligrana (budząc się) Selizetto!... (otwierając oczy) Oh! Ktoś ty?
Aglawena. Aglawena...
Meligrana. Przelękłam się...
Aglawena. Czy mogę cię pocałować, babuniu?
Meligrana. Nazywasz mnie babunią? Nie widzę cię dobrze... Kto tam stoi za tobą?
Selizetta (zbliżając się) To ja, babuniu.
Meligrana. Ach! to ty, Selizetto... Nie widziałam cię... Przybliż trochę lampę, moje dziecię...

(Selizetta przynosi lampę i oświetla Aglawenę)

Meligrana (patrząc na Aglawenę) Oh! jakaś ty piękna!
Aglawena. Czy mogę cię teraz pocałować, babuniu?
Meligrana. Nie; nie całuj mię dzisiaj... Cierpię więcej, niż zazwyczaj; jedna tylko Selizetta potrafi mnie dotykać, nie sprawiając bólu...
Aglawena. Chcę się nauczyć także nie sprawiać ci bólu...
Meligrana (patrząc na nią uważnie) Nie wiem, czy wolno być tak piękną...
Aglawena Przeciwnie, babuniu, trzeba być piękną, ile tylko sił starczy...
Meligrana. Ucałuj mię, Selizetto, nim zasnę; i odsuń lampę... Miałam sen ciężki...
Selizetta (odnosząc lampę) Trzeba jej wybaczyć; ona taka cierpiąca...
Aglawena. Co trzeba wybaczyć, Selizetto? Gubisz coś... Co to upadło na płyty? (podnosi klucz) Oh, jaki dziwny klucz!