całuję, to jakbym całowała siebie samą, tylko jakąś piękniejszą. Jestem piękną tylko wtedy, gdy jesteś ze mną, i słyszę swą duszę tylko przy twojej. Szukam siebie po za sobą i odnajduję się w tobie... Nie rozróżniam już rąk naszych, ani dusz, ani warg... I nie wiem już, czy ty jesteś moją jasnością, czy ja się staję twem światłem... Wszystko się tak jednoczy w naszych istotach, że niepodobna już poznać, gdzie się jedno zaczyna, a gdzie drugie kończy... Najmniejsze twe poruszenie odsłania mię sobie samej, każdy twój uśmiech, każde milczenie i każde słowo przykuwa mię do nowego piękna. Czuję, że zakwitam w tobie, podobnie jak ty zakwitasz we mnie; i tak bezustannie odradzamy jedno w drugiem.
Meleander. Jedna rzecz nas jeszcze tylko dzieli: nasze zdziwienie...
Aglawena. To prawda! Dniem i nocą się dziwię, że podobna do ciebie istota istnieje w rzeczywistości.
Meleander. Ja także, Aglaweno… Już mi nie dość mych oczu, rąk moich i uszu... Myślę, że śnię, gdy cię oglądam, że śnię, gdy cię słyszę, że śniłem, gdy już nie jesteś przy mnie, i że mię słuch łudził, gdy cię już nie słyszę. Powracam do ciebie i myślę, że trwam jeszcze w złudzeniu... Patrzę na ciebie, słucham cię, całuję i chciałbym jednocześnie uciec, aby odnaleźć tamtą inną pewność.
Aglawena. Ja także, Meleandrze... Gdy jestem przy tobie, chciałabym odejść, aby cię widzieć bliżej w samotności; gdy jestem sama, idę cię szukać, bo wiem, że dusza twoja czeka na mnie tysiąc razy piękniesza, niż ją sobie mogę wyobrazić... Już nie wiem, co czynić trzeba wpośród takiego szczęścia i rzec by można, że jestem nieszczęśliwa z nadmiaru mego szczęścia.
Strona:Maurycy Maeterlinck - Aglawena i Selizetta.djvu/24
Ta strona została przepisana.