Strona:Maurycy Maeterlinck - Aglawena i Selizetta.djvu/43

Ta strona została przepisana.

Selizetta. To nie na sercu, Meleandrze.. to na mnie samej... Nie umiem powiedzieć, gdzie... to może na duszy... To jest coś, co cięży... i coś, co każę rozumieć... Co?... tego nie wiem jeszcze, lecz jestem szczęśliwszą, niż wtedy, kiedy nic na niej nie ciężyło...
Meleander. Ty jesteś bardzo zmienioną, Selizetto... i ja także miałem z tobą do pomówienia.. Twarz twoja już nie jest taką, jak dawniej, i biedne róże na twych policzkach nie rozkwitają już pod mymi pocałunkami... Dawniej śmiałaś się, gdy cię tak całowałem.
Selizetta. Dawniej śmiałam się częściej, Meleandrze; lecz teraz jestem daleko szczęśliwszą...
Meleander. Sam nie wiem, Selizetto... Zdarza się często, że duszy się zdaje, iż jest szczęśliwą wtedy, gdy serce zamiera... Lecz zostawmy to wszystko; i powiedz mi wprzód, co cię dręczy tego wieczoru?...
Selizetta. Aglawena odjeżdża...
Meleander. Kto? Aglawena? Ona ci to powiedziała?
Selizetta. Tak...
Meleander. Kiedyż-to? I dlaczego odjeżdża?
Selizetta. Nie powiedziała mi tego... lecz pewnem jest, że odjedzie; gdyż teraz myśli, że tak zrobić należy... i dlatego zapytuję siebie, czy nie lepiej, abym-to ja odjechała?
Meleander. Kto? ty, Selizetto?... Lecz cóż się stało?...
Selizetta. Nic się nie stało, Meleandrze; i proszę cię, nie mów o tem Aglawenie, jeśli nie chcesz, aby płakała bez przyczyny... Ale, widzisz, Meleandrze, ja także myślałam, podczas gdy byliście razem, a ja czekałam przy babuni... i kiedy potem wracaliście tak szczęśliwi, tak zjednoczeni, że wszyscy cichli mimowoli