Strona:Maurycy Maeterlinck - Aglawena i Selizetta.djvu/58

Ta strona została przepisana.

Aglawena. Nie troszcz się o nie, moja Selizetto; a jeśli płaczesz także, obetrę twoje oczy przed mojemi... Usiądźmy tutaj, na progu twej wieży, abym cię mogła lepiej pocałować, niż owego wieczoru, gdy mówiłyśmy ze sobą po raz pierwszy... Pamiętasz ten wieczór przy zbiorniku?... Było to już przeszło miesiąc temu, moja biedna Selizetto; wiele rzeczy od tego czasu umarło, i wiele się narodziło, a dusza widzi trochę jaśniej. Daj mi twoje usta, Selizetto, abym cię pocałowała tak po ludzku, jak tylko istota ludzka może całować drugą istotę ludzką... Nie będziemy już miały wiele chwil takich, gdyż jutro odjeżdżam, a wszystko, co się robi po raz ostatni, wydaje się naszym biednym sercom tak głębokiem i ważnem...
Selizetta. Odjeżdżasz jutro?
Aglawena. Tak, Selizetto, jutro; i to jest właśnie, co ci chciałam powiedzieć... Chciałam naprzód ukryć to przed tobą i skłamać ci może, aby opóźnić twą boleść... ale widzę cię tak piękną i kocham cię na takich wyżynach, że nie mam serca oszczędzić ci cierpienia, które cię jeszcze do nas przybliża... A potem, gdy istoty zaznały choć raz trochę życia podług prawdy i piękności duszy, tak jak my żyliśmy przez ten miesiąc, atmosfera jest już tak zmieniona, że nikt nie może powiedzieć nic takiego, coby prawdą nie było... Gdy pomyślałam o tobie, uczułam zaraz, że toby nie było możliwe... I oto dlaczego przychodzę ci powiedzieć, że odjeżdżam jutro dlatego, abyś była szczęśliwą, i przychodzę ci to powiedzieć wprost, abyś się dowiedziała o wszystkiem, co cierpię, odchodząc, i abyś wzięła także udział w poświęceniu, bo wszystko troje spełniamy poświęcenie dla czegoś, co nawet nie ma imienia, a jednak jest od nas silniejsze... Ale czy to nie