Strona:Maurycy Maeterlinck - Aglawena i Selizetta.djvu/60

Ta strona została przepisana.

Aglawena. Obawiam się, abyś nie odeszła przedemną, Selizetto, i aby to nie było tą myślą, o której tylko-co mówiłaś.
Selizetta. To byłoby nieszczęśliwą myślą, Aglaweno, a teraz mam myśl szczęśliwą... Chciałam i ja także odejść, nic nie mówiąc, ale teraz...
Aglawena. Ale teraz nie odejdziesz?
Selizetta. Niemnie, moja Aglaweno; nie wyjdę z tego pałacu...
Aglawena. Czy przyrzekasz mi to z głębi twej duszy?
Selizetta. Z głębi mej duszy i na moje szczęście wieczne, Aglaweno...
Aglawena. Nie wiem, czy nie byłoby lepiej, gdybym tu nie przyjeżdżała...
Selizetta. Gdybyś tu nie była przyjechała, nie byłabym nigdy nieszczęśliwą, ani też szczęśliwą... Byłabym niczem...
Aglawena. Kto wie, czy jest dozwolone budzić tych, którzy śpią, zwłaszcza, gdy sen ich jest niewinny i słodki...
Selizetta. Musi to być dozwolone, Aglaweno, gdyż nie chcą zasnąć z powrotem... Gdy myślę o czasie, w którym nic nie widziałam — chciałabym się schować... Całowałam Meleandra, jak mała niewidoma, i nic nie wiedziałam... Czy moja to wina, że jestem tak mała?... Ale teraz... On spał tej nocy i ja patrzałam na niego... potem... Czy mogę ci to powiedzieć, Aglaweno?...
Aglawena (całując ją). Selizetto, moja mała Selizetto!...
Selizetta. Potem... pocałowałam go tak, że się nie obudził... Widziałam jednocześnie gwiazdy w błękicie