Strona:Maurycy Maeterlinck - Aglawena i Selizetta.djvu/61

Ta strona została przepisana.

okien; i było to jakby wszystkie te gwiazdy przyszły same uczynić niebo w mej duszy... Och! moja biedna Aglaweno, ty nie będziesz wiedziała tego nigdy, bo wiedziałaś przedtem... Ale módz powiedzieć z otwartemi oczyma, módz powiedzieć: „kocham ciebie” komuś, kogo się kocha!... Rozumiem... Nie wiem sama, dlaczego chciałabym odejść, albo umrzeć natychmiast... Jestem szczęśliwa, a chciałabym umrzeć, aby być szczęśliwszą...
Aglawena. Jest bardzo niebezpiecznie myśleć o śmierci, gdy się jest zbyt szczęśliwą... Czy trzeba to wyznać? Bałam się przez chwilę, aby myśl, o której mówiłaś niedawno...
Selizetta. Tak...
Aglawena. Bałam się, aby nie była tą myślą...
Selizetta. Nie bój się, Aglaweno; to byłaby myśl małej dziewczynki...
Aglawena. Tak, to byłaby myśl małych serc ślepych, które umieją dać dowód miłości tylko przez śmierć... Trzeba żyć przeciwnie, gdy się kocha nawzajem, i tembardziej żyć trzeba, im bardziej się kocha... A przytem wiedziałam, że zabardzo nas kochasz, aby nas kochać w ten sposób... Bo, pomyślawszy o tem, czyż możnaby, życząc nieszczęścia dwóm istotom, popełnić coś okrutniejszego, jak w ten sposób śmierć niewinną położyć między nich dwoje.
Selizetta. Czy chcesz, abym ci z kolei coś także wyznała, Aglaweno?
Aglawena. Trzeba wszystko wyznać, jak ja wyznałam wszystko, moja mała Selizetto... To tak dobrze, kiedy już niema pomiędzy dwiema istotami nawet kwiatu, za którym mogłaby się ukryć myśl niepodzielona...