Aglawena. Słońce wstaje nad morzem, Selizetto. Czy widzisz radość fal, spokojną i głęboką? Czy ci się nie zdaje, że jesteś samą na świecie w tej świeżości i przejrzystem milczeniu jutrzenki, i że coś z jutrzenki ma w sobie wszystko, co się mówi?... Dzień ten będzie piękniejszy od innych. Czyż trzeba, abym odjeżdżała dzisiaj?
Selizetta. Nie, nie; ty nie odjedziesz...
Aglawena. Jakaś ty piękna, Selizetto, i coraz piękniejsza o każdej nowowstępującej jutrzence!... Czy mi nie powiesz, co cię tak przeistacza, abym z tego także swoją cząstkę wzięła, zanim odejdę? Czy może dusza twoja upaja się niewinnością? Czy modliłaś się do jakiegoś nieznanego mi Boga? Czy kochasz może tak, jak nigdy?...
Selizetta. Tak, zdaje mi się, że kocham więcej, Aglaweno...
Strona:Maurycy Maeterlinck - Aglawena i Selizetta.djvu/63
Ta strona została przepisana.
AKT IV.
Taras, spadający ku morzu.
SCENA I.
(Aglawena i Selizetta wchodzą i spotykają się).