Strona:Maurycy Maeterlinck - Aglawena i Selizetta.djvu/69

Ta strona została przepisana.

Selizetta. Och! ja jestem małą... jestem małą wilczycą... Czy cię boli, Meleandrze?
Meleander. Przeciwnie... To nic... już przestało.
Selizetta. Och!... ja jestem małą... jestem małą wilczycą... Która godzina?
Meleander. Już blizko południe.
Selizetta. Południe? och! nie mam już czasu... Czekają na mnie, czekają... Żegnaj, mój Meleandrze!...
Meleander. Selizetto, Selizetto! dokąd idziesz?

(Selizetta śpiewa, oddalając się pośpiesznie wraz z małą Yssaliną):

Gdy kochanek wyszedł,
(Cyt!... skrzypnęły drzwi);
Gdy kochanek wyszedł,
Uśmiech w licach lśni...

(Meleander patrzy na oddalającą się, potem wychodzi).


SCENA IV.
Na szczycie wieży.
(Wchodzi Selizetta i mała Yssalina).

Selizetta. Oto jesteśmy na szczycie wieży, Yssalino. Przyszedł czas, gdy trzeba wiedzieć, co zrobić należy... Och! jak jasno na niebie, na ziemi i na morzu! Dlaczego dzień ten piękniejszy, niż wszystkie inne?...
Yssalina. Gdzie on jest, ten ptak zielony?
Selizetta. Jest tam, ale go jeszcze nie widać. Przechylimy się zaraz przez mur, ale patrz naprzód w tę stronę... Widać cały pałac, dziedzińce wewnętrzne, ogrody i lasy... Wszystkie kwiaty rozkwitły nad