Strona:Maurycy Maeterlinck - Aglawena i Selizetta.djvu/75

Ta strona została przepisana.

Meligrana. Co mówisz, Selizetto?
Selizetta. Nic, nic, babuniu... Myślałam o czasach, kiedy byłam zupełnie mała...
Meligrana. I ja także myślę często o tych czasach, moja córko... Nie byłam jeszcze chora i mogłam cię nosić na rękach, lub iść za tobą. Chodziłaś to tu, to tam, śmiałaś się pośród sal, potem otwierałaś drzwi, krzycząc głosem przerażonym: „Ona idzie, ona idzie, ona tam!” I nie wiedziano, o kim mówiłaś, gdy się tak bałaś; ty tego sama nie wiedziałaś; lecz ja udawałam także wielkie przerażenie i towarzyszyłam ci po przez długie korytarze, aż do ogrodu.. Wszystko to było bez znaczenia i nie miało żadnego celu, moje dziecka, ale się rozumiano wzajemnie i uśmiechano się do siebie dniem i nocą... I tak dzięki tobie, byłam matką po raz drugi, gdy już nie byłam piękna; a będziesz kiedyś wiedziała, że kobietom nie przykrzy się nigdy być matkami, że kołysałyby śmierć samą, gdyby przyszła zasnąć na ich kolanach. Ale wszystko stopniowo przechodzi, Selizetto, i najmniejsi stają się dużymi...
Selizetta. Wiem o tem, babuniu, i cierpienia mijają — także mijają, mijają i odchodzą.. Ale piękność pozostaje i inni stają się szczęśliwi...
Meligrana. Kto ci to powiedział, moje dziecko?
Selizetta To Aglawena mi mówi to wszystko, babuniu...
Meligrana. Jakie twe oczy dzisiaj błyszczące, Selizetto!...
Selizetta (tłumiąc szlochanie). To dlatego, że kocham wszystkich, babuniu...
Meligrana. Zdaje mi się, że płaczesz, moje dziecko?.. Selizetta. Nie, nie, nie płaczę; lub jeśli płaczę, to płaczę z radości...