Strona:Maurycy Maeterlinck - Aglawena i Selizetta.djvu/84

Ta strona została przepisana.

dy ją spotkałem po południu w tym samym korytarzu, tu nawet, między tymi dwoma filarami, wydawała się mniej smutna, niż zwykle. „Wydawała się mniej smutna, niż zwykle!”,.. Czy te słowa nie potępiają nas oboje?.. A teraz wszystko, co ona do nas mówiła i wszystko, co robiła, powstaje w mej duszy w potwornych podejrzeniach, które złamią me życie!... Miłość jest tak okrutną, jak nienawiść... Nie wierzę już, nie wierzę!... U cała moja boleść staje się wstrętem!... Pluję na piękno, które sprowadza nieszczęście... Pluję na rozum, który chce być zbyt pięknym... Pluję na przeznaczenie, które niczemu przyzwolenia nie daje... Pluję na słowa, które zwierzę w błąd wprowadzają i pluję na życie, które życia nie słuchał...
Aglawena. Meleandrze!...
Meleander. Czego chcesz odemnie?...
Aglawena. Chodź, chodź... Chcę ją widzieć, bo to niemożliwe... Trzeba wiedzieć... Ona nie zrobiła tego dobrowolnie... Ona tego nie mogła zrobić, gdyż wtedy...
Meleander. Cóż wtedy?...
Aglawena. Musimy wiedzieć... Chodź, chodźt... Mniejsza o to, jak... Ona zawiele byłaby musiała przecierpieć, żeby dojść aż tam... I ja nie będę już wiedziała, i ja nie będę już mogła...

(Wyprowadza go z pośpiechem).


SCENA II.
Pokój Selizetty.
(Selizetta, leżąca na lóżku. Wchodzi Aglawena i Meleander).

Selizetta (unosząc się trochę). Czy to ty, Aglaweno?