Strona:Maurycy Maeterlinck - Aglawena i Selizetta.djvu/85

Ta strona została przepisana.

Czy to ty, Meleandrze? Czekałam na was oboje, aby się stać szczęśliwą...
Meleander (przypadając z płaczem do łóżka). Selizetto!
Selizetta. Co wam jest? Wy płączecie — i jedno, i drugie?..
Aglawena. Selizetto!... Selizetto!... Coś ty zrobiła? Ja jestem nędznica!...
Selizetta. Co się dzieje, Aglaweno?... Wyglądasz tak niespokojnie!... Czyja uczyniłam cię nieszczęśliwą?
Aglawena. Nie, nie, moja biedna Selizetto; to nie ty sprowadzasz nieszczęście.. To ja sprowadzam śmierć.. To ja nie zrobiłam nic z tego, co należało zrobić...
Selizetta. Nie rozumiem, Aglaweno... Cóż się stało?
Aglawena. Powinna byłam wiedzieć o tem, Selizetto, i zdaje mi się, te wiedziałam, gdy mówiłam do ciebie wtedy... I oto już od tygodnia przeszło coś bez przerwy woła w mem sercu, i ja nie wiedziałam, co robić, i ja nic nie znalazłam, wtedy, gdy najprostsze słowo, wymówione przez najprostszą z istot, byłoby ocaliło życie, które tak odżyć pragnęło...
Selizetta. Ale cóż ty wiedziałaś?
Aglawena. Kiedy mówiłaś mi o owej myśli, wtedy, Selizetto... dziś rano... po południu jeszcze... powinna byłam tulić cię do siebie, ażby myśl ta nie padła między nas, jak zgniecione grono... Trzeba mi było zanurzyć obie ręce w twej duszy, aby odnaleźć w niej śmierć, którą tam czułam żywą... Trzeba było wyrwać coś miłością... a ja nic zrobić nie umiałam; i patrzałam, nie widząc nic, a jednak widząc!... Ależ najmarniejsza z dziewcząt tej biednej wioski znalazłaby po-