strzegać pewnych norm moralnych. Poza więzami tych norm nie uznajemy żadnego innego przymusu, zaś sumienie miast przeciwdziałać odruchom egoizmu, gloryfikuje jego triumfy, pod warunkiem, że triumfy te nie naruszą odczuwanych instynktownie i logicznie uzasadnionych praw życia społeczeństwa.
Oto trybunał pierwszy, oto pierwszy stopień etyki naturalnej, moralności zdrowego rozsądku.
Jest to stan, poza który nie wychodzą ludzie na ogół biorąc, po zupełnym zaniku swych idei religijnych.
Rozum, będąc mniej materjalnym, nie tak zwierzęcym, ujmuje sprawę z stanowiska nieco wyższego, a przeto więcej dostrzega. Widzi, że skąpy i zachłanny „zdrowy rozsądek“, zamknięty w swej skorupie, pędzi żywot marny, jałowy i nikczemny. Przekonywa się z obserwacji, że człowiek, podobnie jak pszczoła nie może żyć samotnie i że życie, które dzieli z podobnymi sobie, jeśli ma rozwinąć się swobodnie i rozkwitnąć, nie może się ograniczać ani do walki bezlitosnej, nie liczącej się ze sprawiedliwością, ani do prostej wymiany usług, prymitywnie i bezdusznie kompensowanych. Stosunek swój do bliźnich funduje rozum jeszcze