Będzie istniała zawsze na świecie poezja liryczna, jest nieśmiertelna, albowiem jest konieczna. Jakaż jednak czeka przyszłość, a raczej co daje czas nasz, nie powiem już dramaturgowi, czy dramatopisarzowi, ale poecie dramatycznemu w całem słowa znaczeniu, poecie, który wciela w utwory swoje liryzm, ukazując wszystko w nasileniu większem i pięknie wyższem niźli to, jakie zdarza się dostrzegać w życiu realnem?
Nie ulega wątpliwości, że wyschły już doszczętnie źródła, z których czerpała tragedja liryczna Greków, tragedja klasyczna w typie Korneila i Racina, dramat niemiecki i dramat Wiktora Hugo. Wielki dramat tłumów, w którym dostrzegano do niedawna niewyczerpane złoże nowych koncepcyj, dał dotychczas wyniki bardzo przeciętne. Nowe misterja życia współczesnego, któremi zastąpiono wszystko inne, upamiętnione próbami wykopalisk Ibsena, od niedawna dopiero zostają w ścisłym zespole z człowiekiem będącym ich twórcą, to też nie są dotąd w stanie zapanować naocznie i skutecznie nad słowami i czynami osób, działających w sztuce, i odgrywają jeno rolę tła, a nie można ukrywać przed sobą tego, co przeczuwał zawsze instynkt poetycki ludzkości, że dramat jest wówczas jeno rzeczywisty i realnie prawdziwy, kiedy staje się większy i piękniejszy od rzeczywistości
Strona:Maurycy Maeterlinck - Inteligencja kwiatów.djvu/166
Ta strona została przepisana.